Obserwatorzy

sobota, 22 czerwca 2013

Niebo dla moich dłoni i coś na twarz

Witam Was moi drodzy. Na wstępie chciałam Wam napisać, ze w Lipcu najprawdopodobniej przeprowadzę się do Poznania. Czy któraś z moich czytelniczek mieszka właśnie w tym mieście? Ja ogólnie Poznań troszkę znam, ale czy macie jakieś miejsca gdzie można kupić jakieś fajne kosmetyki, polecacie jakieś drogerie lub sklepy? Niestety nikogo tam nie znam, tylko mojego mężczyznę. Nie będę miała żadnych koleżanek:( Z kim będę latać na zakupy? czy wypić dobrą kawę..poplotkować...oj cięzki los będzie na początku.

Wracając dziś przedstawię Wam 2 kosmetyki: Jeden świetny, drugi trochę mniej
Zapraszam na kolejne recenzje z marką MARION!

Ekskluzywne trio do dłoni

Od producentaTo komplementarny  zestaw składający się z trzech wysoce skutecznych produktów, które współdziałając ze sobą,  zapewniają intensywne działanie naprawczo-regenerujące.
Składa się z 3 etapów:



  • etap1. Delikatny peeling- usuwa martwe komórki naskórka. 3ml
  • etap 2.Pielęgnująca kąpiel - przygotowuje skórę do przyjęcia substancji aktywnych zawartych w kremowej masce. 5ml
  • etap 3. Kremowa maska- tworzy na skórze delikatny film, zabezpieczający naskórek przed nadmiernym wysuszeniem i podrażnieniami.2ml
Formuła z dodatkiem oleju arganowego wzbogaconego o witaminy A,E, F, hydrolizat keratyny, olej z oliwek i alantoinę.


Moja opinia: Produkt testowałam razem z mamą- na zdjęciach Jej dłonie:)
Trio-jak sama nazwa wskazuje składa się z 3 saszetek, w których są produkty. 
W pierwszej jest peeling. Nie jest to typowy, mocny zdzierak, ale w tym wypadku to dobrze. Nie chciałabym, aby moje dłonie były bardzo mocno potraktowane. Produkt świetnie się rozcierała na dłoniach. Konsystencja przeźroczysta. Zapach według mnie i mojej mamy jest bardzo przyjemny, delikatny z nutką orientu. Taki sam zapach towarzyszy trzem etapom. Po wypeelingowaniu dłoni przyszedł czas na etap drugi czyli moczenie przez 5 minut dłoni w wodzie z olejkiem. Olejek ma konsystencje dosyć gęstą, przeźroczystą, nie wylewał się przez dłonie. Wymieszałam go z wodą i moczyłyśmy nasze łapki. Po osuszeniu nadszedł czas na nałożenie maski. Ma ona konsystencje dosyć lekką, puszystą-bardzo przyjemną. Po rozsmarowaniu na dłoniach czekałyśmy do wchłonięcia i wyciągałyśmy wnioski. Według mnie i mojej mamy takie trio jest świetną sprawą. Raz na jakiś czas warto dać naszym dłoniom trochę przyjemności. Jest to szybki zabieg,  bardzo bardzo przyjemny. Nasze dłonie są teraz bardziej mięciutkie, odżywione, skóra jest delikatniejsza, nawilżona i przyjemna w dotyku. Bardzo polecam ten produkt! 2ml- około 3 zł.

Moja ocena: 5/5

Kolejnym produktem jest Maseczka z białą glinką

Od producenta: Seria maseczek sporządzonych na bazie glinek, które dają natychmiastowy efekt w postaci poprawy wyglądu skóry, przewyższający niejednokrotnie działanie kremów i innych preparatów kosmetycznych. Badania dermatologiczne dowodzą, że glinka nie uczula, nie podrażnia i nie wysusza skóry.

Na rynku dostępne są 3 rodzaje maseczek:

  • zielona glinka
  • biała glinka
  • różowa glinka
Cera sucha i wrażliwaMaseczka do twarzy na bazie białej glinki. Wyjątkowo delikatna, polecana szczególnie do cery wrażliwej, zmęczonej, naczynkowej, suchej i normalnej. Bogata w mikroelementy, sole mineralne oraz aluminium, który ma doskonale właściwości ściągające, gojące i zabliźniające. Koi, łagodzi podrażnienia, rewitalizuje i wygładza cerę. Doskonale odżywia pozbawioną jędrności i napięcia skórę.

STOSOWANIE

  • Stosować należy raz w tygodniu lub rzadziej, w zależności od potrzeb.
  • Produkt w 100 proc. naturalny
  • Bezzapachowy
Moja opinia: W opakowaniu dostajemy 8 g  maseczki za około 3zł. Maseczka ma postać białego proszku, który musimy rozrobić z wodą, aż do uzyskania gęstej papki. Działanie: produkt ten jest maseczką ściągającą. Twarz mnie nie piekła, ani po usunięciu jej nie pozostał czerwony rumień. Po zmyciu producent poleca by nałożyć krem. I tu się zaczynają schody: owszem, nałożyłam krem, który po chwili zaczął się rolować. Nigdy wcześniej z nim się to nie działo. Więc krem zrolowany poza tym zapach maseczki niestety mnie odstraszył. Według mnie jest to zapach metalu! fuu nie wiem, czy to przez to aluminium zawarte w maseczce czy co, ale zapach nieprzyjemny. Na pewno ta maseczka oczyściła trochę twarz ale bez rewelacji, Jak trio do dłoni, kupię na pewno to tej maseczki nie! - w żadnym wypadku nie!

Moja ocena: 2/5

 

Kochane używałyście, któryś z tych produktów? Jak wrażenia? Napiszcie chętnie poczytam:)

piątek, 21 czerwca 2013

Krystaliczne płatki pod oczy

Witam Was bardzo serdecznie. Od wczoraj nic się nie zmieniło, dalej mamy tydzień z marką Marion, więc kolejna recenzja produktu z tej firmy.

Krystaliczne płatki pod oczy

Od producenta: Laboratorium Marion Kosmetyki stworzyło nowe płatki pod oczy i na czoło, zatopione w aktywnym serum, zawierającym czysty kolagen morski. Czysty kolagen morski ma zdolność do stymulowania syntezy kolagenu i elastyny oraz zagęszczenia i odnowy skóry. Napina skórę, poprawia jej sprężystość i elastyczność
Dzięki specjalnej strukturze płata, składnikiaktywne w chwili kontaktu ze skórą wnikają do najgłębszych warstw naskórka. Specjalna formuła anti-age stworzona została w celu opóźnienia procesu starzenia się skóry i przeciwdziałania powstawaniu zmarszczek wokół oczu. Oprócz kolagenu morskiego płatki zawierają Q10, kwas hialuronowy i witaminę A. Działanie: Nawilża, wygładza „kurze łapki”, daje uczucie chłodu wokół oczu. 2 płatki w opakowaniu
Moja opinia: Właściwie to opinia nie będzie moja, tylko mojej mamy, której podarowałam płatki do przetestowania.  Płatki dostajemy w bardzo dobrym opakowaniu, oprócz opakowania zewnętrznego mamy opakowanie wewnętrzne. Płatki z łatwością możemy wyjąć bez żadnego problemu  Kolagen, w którym są zatopione nie ścieka. Płatki są przeźroczyste. Mama najpierw oczyściła twarz płynem micelarnym i osuszyła. Następnie nałożyła płatki pod oczy na 30 min. Są one przeźroczyste i bardzo dobrze przylegają do skóry, nie zsuwają się. 
Działanie: Trudno stwierdzić, czy jednorazowe użycie płatków poprawiło elastyczność i sprężystość  skóry. Po 10 min od nałożenia płatków czuć było miłe chłodzenie, o którym zapewnia producent. Uczucie chłodu pozostało aż do końca zabiegu. Produkt z łatwością można było zdjąć z twarzy. Nie trzeba było wklepywać pozostałego żelu, gdyż po zdjęciu płatków nic nie zostało. Według mamy był to przyjemny i relaksujący zabieg, ale czy działa?? Trzeba by używać płatków 2-3 razy w tyg. Cena produktu nie jest wysoka, gdyż za 2 płatki jednorazowego użytku płacimy 5-6 zł.
 

Kochane jak u Was z płatkami? używacie? Używałyście dłużej? jak efety?
Pozdrawiam i do jutra:) A jutro coś dla rączek i dla buzi:)

czwartek, 20 czerwca 2013

Złoto na ciele-Balsam z drobinkami

Witam Was moje czytelniczki. Wszystko pozałatwiałam i znów mogę wrócić do Was. 25 czerwca czeka mnie obrona, ale póki co to jeszcze się nie stresuję.
Obiecałam niedawno tydzień z marką Marion


Mamy piękne słońce za oknem i opalamy ciałka więc kosmetyk, który ładnie podkreśla blask skóry. Obiecałam niedawno tydzień z marką Marion więc zaczynamy:

Balsam rozświetlający ze złotymi drobinkami.


Od producenta: Balsam skutecznie zapobiega wysuszeniu skóry, pozostawiając ją gładką i elastyczną. Specjalnie opracowana formuła balsamu zapewnia doskonałe nawilżenie i rozświetlenie skóry. Zawarte w balsamie złote drobinki  nadają skórze blasku oraz podkreślają jej naturalny kolor. Balsam wzbogacony został aktywnymi składnikami odżywczo- pielęgnacyjnymi: masło shea - posiada właściwości odżywcze, łagodzi objawy suchości skóry oraz chroni ją przed promieniami słonecznymi. witamina E- regeneruje, wzmacnia, neutralizuje szkodliwe działanie wolnych rodników, wspomaga utrzymanie elastyczności skóry oraz zapobiega jej starzeniu. prowitamina B5 - działa kojąco, skutecznie łagodzi podrażnienia, pielęgnuje i wygładza skórę.











Moja opinia: Opakowanie balsamu to tworzywo sztuczne. Niestety jest nie przeźroczyste, więc nie wiemy ile produktu ubyło. Jest to nieduża buteleczka, którą możemy zabrać ze sobą do torebki. Dostajemy 100 ml produktu za cenę około 8 zł. Konsystencja balsamu jest biała, lekka, lecz lejąca się, przez co produkt nałożony bezpośrednio np na nogi może spływać. Zapach dosyć przyjemny, nie duszący. 
Działanie: Uważam, że ten produkt nie jest zły, ale też nie ma efektu WOW. Nakładałam go głównie na dekolt oraz nogi. Balsam ładnie rozświetla skórę poprzez złote drobinki, które naprawdę są widoczne. Dzięki niemu skóra jest też wygładzona, ale co do nawilżenia to niestety- spektakularnego efektu nie widać. Mimo wszystko wolę srebrzysty balsam z firmy Delia-ten to świetnie rozświetla skórę. 



Moja ocena: 3/5
Kochane! Jak u Was sprawował się ten balsam? Polecacie jakieś balsamy typowo rozświetlające?
Pozdrawiam Was cieplutko:)








niedziela, 16 czerwca 2013

Maseczka relaksacyjna na gorąco

Witam Was moi drodzy. Dziś chciałabym Wam przedstawić relaksacyjną maseczkę na gorąco.

Od producenta: Intensywna maseczka na ciepło łączy w sobie właściwości oleju migdałowego oraz morelowego aby oczyszczać jednocześnie nawilżając. Po zastosowaniu skóra jest doskonale gładka i rozświetlona. 


















Moja opinia: Pierwszy raz spotkałam się z takim typem maseczki. W sieci spotkałam się z różnymi opiniami na jej temat. Jedne były pochlebiające, natomiast inne bardzo negatywne. Postanowiłam sama ocenić, jak działa ten produkt. Producent pisze by włożyć maseczkę na 1 minutę do gorącej wody. Tak też zrobiłam. Wcześniej oczyściłam twarz płynem micelarnym. Po minucie wyciągnęłam opakowanie i osuszyłam delikatnie ręcznikiem papierowym. Otworzyłam maseczkę nożyczkami i zaczęłam nakładać na twarz. Ku mojemu zdziwieniu maseczka była jak woda. Wylewała się przez palce, po prostu nie dało się jej zaaplikować. Ale...:D Malwinka wpadła na pomysł by przelać ją do miseczki. i Udało się! Po przelaniu maseczki, gdy już chwilę była w temperaturze pokojowej zaczęła tężeć. Zrobiła się ładna kremowa  konsystencja i aplikacja nie była już problemem. Ważnym aspektem jest to, że nakładamy na twarz jeszcze bardzo ciepłą maź, co jest bardzo przyjemne. Zapach maseczki jest również bardzo przyjemny. Pachnie delikatnie, brzoskwiniowo.

 



A teraz działanie: Nie jest to typ maseczki ściągającej.  Ze zmyciem jej nie było problemu. Ładnie oczyszcza twarz, nie zatyka porów. Moja skóra po niej jest rozświetlona. Co do nawilżenia to z tym nie mogę się zgodzić-niestety. Cena maseczki waha się od 1,5 do 7 zł. Cieszę się, że dostałam ten produkt do przetestowania  nie szczypał i nie uczulił. Według mnie jest to dobra maseczka, która ładnie oczyszcza. Polecam! Tylko aplikujcie tak jak ja:)

Moja ocena: 4/5

Kochane używałyście tej maski? co sądzicie? Znacie jeszcze jakieś maseczki na gorąco?
Jutro wyjeżdżam na 3 dni do Głogowa, dokończyć wszystkie prace. Ale później wracam i lecimy dalej z recenzjami:)


























sobota, 15 czerwca 2013

Tropikalny kokos i Astor Volumetrix

Witam Was moi kochani. Za oknem piękna pogoda, ale znalazłam troszkę czasu na kolejne recenzje. Miał być Marion, ale akurat prawie zdenkowałam 2 produkty i mogę Wam je zrecenzować.
Produkty, które dziś Wam pokażę dostałam w ramach współpracy od

Miałam możliwość wyboru 3 kosmetyków więc wybrałam:
-Nawilżające masło do ciała
-Maskarę Astor Volumetrix
-Relaksującą maseczkę na ciepło (recenzja jutro)


Kokosowe masło do ciała
Od producenta: Masło do ciała Hawaiian Tropic Coconut jest idealnym produktem na obecną porę roku , przed wyjazdem na wakacje warto jest zaopatrzyć się w ten kosmetyk. Podczas stosowania masło głęboko wnika z strukturę skóry doskonale ją nawilżając, jest to bardzo przydatne bo dniu spędzonym na słońcu, gdyż nasza skóra pomimo iż jest ślicznie opalona jest wysuszona od promieni słonecznych. Stosowanie masła nie tylko pomaga nam bardzo dobrze nawilżyć skórę wpływa również na jej ujędrnienie co zapobiega powstawaniu zmarszczek na skórze, dzięki bogatej zawartości masła Shea, masła kakaowego, olejku z awokado i ekstraktu z aloesu nasza skóra ma zdrowy, odmłodzony wygląd a opalenizna utrzymuje się dłużej. Masło do ciała posiada również fantastyczny świeżutki zapach kokosa który natychmiast opanowuje nasze ciało dodając nam energii oraz lepszego samopoczucia i pozytywnego spojrzenia na otaczający nas świat.  Testowane dermatologicznie

Moja opinia: Zacznę od opakowania. Masło znajduje się w zakręcanym słoiczku z tworzywa sztucznego. Ma przepiękny różowy kolor, który wśród innych kosmetyków nieprawdopodobnie się wyróżniał. Produktu było bardzo dużo, aż po same brzegi- 200 ml. Gdy po raz pierwszy odkręciłam słoiczek urzekł mnie zapach prawdziwego kokosa. Zapach nie jest bardzo słodki, jest lekko kwaskowy. Ale zapach kokosa jest jednym z moich ulubionych. Konsystencja masełka jest dosyć gęsta ale też lekka, w kolorze lekko żółtym. Masełko bardzo łatwo się rozsmarowuje i szybko wchłania, niestety na skórze zapach nie utrzymuje się dość długo. Co do nawilżenia to bez rewelacji, a jeśli chodzi o opaleniznę to niestety masło to nie pomaga jej zostać na dłużej. 

Hawaiian Tropic jest to firma produkująca kosmetyki do opalania sprzedawane na całym świecie, głównie w U.S.A. 
Masło jest dostępne w okolicach 8-10 zł.

Moja ocena: 3/5


Mascara Astor Volumetrix



 


Od producenta: 
Astor Volumetrix dzięki formule najnowszej generacji pozwala uzyskać efekt pogrubienia rzęs od delikatnego do intensywnego. Nakładanie kolejnych warstw nie powoduje sklejania rzęs i nie tworzy grudek. Płynna postać tuszu tworzy gładką powierzchnię, na którą od razu można nałożyć kolejną warstwę. 
Rewolucyjna szczoteczka: 
- Innowacyjna konstrukcja zapewnia precyzyjną aplikację 
- Gęsto rozmieszczone ząbki ujmują każdą rzęsę z osobna 
- Równomiernie rozprowadzają tusz od nasady po końcówki 
- Dają możliwość kilkakrotnego nałożenia bez sklejania rzęs 


Moja opinia: Jak widzicie na zdjęciach maskara ma żółtą szczoteczkę, z "ząbkami" z jednej strony. Oczywiście po zetknięciu z czernią, koloru żółtego ani ani. Byłam bardzo zadowolona z tej maskary. Nietypowa szczoteczka równomiernie rozprowadzała tusz i nie sklejała rzęs. Nie były one bardzo pogrubione, ale były wydłużone. Plusem też była sama aplikacja, gdyż taka szczoteczka jest precyzyjna.  Nie nakładam nigdy 2 warstw tuszu, więc nie wiem jak to wygląda w tym przypadku bo kilku warstwach. Ja jednak będę wierna mimo wszystko maskarom z Maybelline i Rimmel.

Moja ocena: 4/5









Kochane Jak widzicie po paznokietkach i makijażu dziś postawiłam na fiolet. Wczoraj udało mi się dorwać 2 lakierki z Catrice, w których się zakochałam. Ten fioletowy ma cienki pędzel, o wiele lepiej mi się takim maluje niż grubym.




120-Plum Play With Me       850-Aretha's RESPINK
 


Kochane, a wy lubicie zapach kokosa w kosmetykach? Napiszcie o nich, chętnie w nie się zaopatrzę:) A mascarę używałyście? jakie macie zdanie na jej temat?

Pozdrawiam i do jutra:)

czwartek, 13 czerwca 2013

Złoty blask- czyli olejek do masażu i kąpieli

Witam Was moi drodzy. Dziś już ostatnia recenzja produktu od Tso Moriri.



Od producenta: Złoto od wieków stosowane było na skórę ze względu na swoje właściwości odmładzające, nawilżające i poprawiające ogólną kondycję skóry. Olejek do ciała i kąpieli zawiera drobinki 24k złota, które wnikają w skórę podczas masażu odżywiając ją. Brokat dodaje skórze blasku i rozświetla ją. Olejek składa się z mieszaniny odżywczego oleju kokosowego, który dostarcza skórze niezbędnych minerałów, oleju migdałowego, który dzięki dużej zawartości kwasu oleinowego i linolowego wzmacnia warstwę lipidową skóry, zmiękcza i wygładza naskórek i oleju sojowego zawierającego flawonoidy, fitosterole i witaminę E, która eliminuje wolne rodniki, przyczynę przedwczesnego starzenia się skóry.
Olej do ciała z 24k złotem i drobinkami brokatu nawilża i natłuszcza skórę, szybko się wchłania pozostawiając na skórze delikatną warstewkę ze skrzącym się brokatem.
Uwaga: Przed użyciem wstrząsnąć





Moja opinia: Tester otrzymałam w szklanej buteleczce. Produktu  jak na tester jest wydajny i jest go wystarczająco dużo, co mnie mile zaskoczyło. Zapach olejku jest słodki, podobny do truskawkowego. Jest to dla mnie plusem jak i lekkim minusem, gdyż po dłuższym wąchaniu stał się trochę mdły. Konsystencję ma tłustą, ale bardzo szybko się wchłania, nie pozostawiając tłustej warstwy. Skóra dzięki niemu jest nawilżona i odświeżona i miła w dotyku. Jeśli chodzi o brokat, to oczywiście jak widzicie na zdjęciu jest on w buteleczce. Po aplikacji złote drobinki są delikatnie widoczne, a po rozsmarowaniu trzeba się przyjrzeć  żeby je dostrzec. Niestety zdjęcie nie oddaje tego. Moim zdaniem olejek jest bardzo dobrym produktem  który w lato rozświetla moją skórę na szyi i dekolcie. 

Moja ocena: 4/5

Stosujecie olejki lub balsamy z drobinkami? Co sądzicie?

Pozdrawiam Was w ten słoneczny dzień:*

środa, 12 czerwca 2013

Test mydełek -Tort Szwarzwaldzki i różowy hipopotam

Witam moi drodzy. Dziś przedostatnia recenzja produktów Tso Moriri. W piątek zaczynamy kolejny tydzień tym razem z marką Marion.

Przedstawiam Wam dwa mydełka:
Tort szwardzwaldzki- Black Forest Cake-Cud natury.

Mydło organiczne z olejem kokosowym
 


Od producenta: Mydła organiczne są wykonywane z bazy organicznej najwyższej jakości certyfikowanej przez dwie jednostki certyfikujące produkty organiczne: Soil Association (Anglia) i Ecocert (Francja). 100% składników jest pochodzenia naturalnego, w tym ponad 66% składników pochodzi z organicznych upraw. Surowce do produkcji mydeł są pozyskiwane z plantacji ekologicznych, które gwarantują produkcję bez udziału nawozów sztucznych. Wysoka zawartość gliceryny pochodzenia roślinnego zapewnia bardzo dobre nawilżenie skóry. Olej kokosowy ma szczególne właściwości nawilżające, odżywcze, antybakteryjne, przeciwgrzybiczne i antyseptyczne. Pozostawia skórę aksamitnie miękką i gładką. Aloes w swoim składzie zawiera substancje przeciwzapalne, przeciwbakteryjne, saponiny o działaniu myjącym, ligniny, dzięki którym ma bardzo dobre zdolności penetracji skóry. Utrzymuje właściwy poziom nawilżenia skóry.

Moja opinia: Gdy otrzymałam do testów to mydełko od razu urzekł mnie jego wygląd. Ukrojony kawałeczek tortu. Wygląda wyśmienicie. Mydeł używam bardzo rzadko, jedynie do mycia rąk ale to i tak zazwyczaj w płynie. Bardzo ale to bardzo rzadko w postaci stałej. Po prostu za takimi nie przepadam. Mimo wszystko postanowiłam przetestować ten przepysznie wyglądający torcik. Kolejnym plusem poza wyglądaem tego mydełka jest zawartośc oleju kokosowego, któy ubóstwiam. Wiele z Was wie, że olej kokosowy ma wiele cudownych właściwości  Ja używam oleju kokosowego do włosów, a efekty?? Zniewalające. Jednak po kilkunastokrotnym stosowaniu mydełka nie zauważyłam aby moje dłonie były nawilżone. Niestety. Poza tym minusem jak dla mnie tego mydła jest zapach. Pachnie zwykłym szarym mydłem, co dla mnie jest bardzo nieprzyjemne, więc postanowiłam zrezygnować z tego mydła i wróciłam do borowinowego mydła w płynie z BingoSpa. Gdyby ten tort pachniał chociaż trochę czymś słodkim, owocowym...to może na dłużej zagościłby w mojej łazience. Cena około 16 zł.

Moja ocena: 2/5

Kolejnym mydełkiem, który otrzymałam jest naturalne mydełko organiczne z linii dla najmłodszych. 

 

Moja opinia: mimo, że już dawno skończyłam 18- lat i jestem dorosłą kobietą, postanowiłam również przetestować to małe różowe cudeńko. Mydełko ma kształt różowego hipopotamka. Rzeźbienie jest śliczne.. i jeszcze to serduszko z tyłu na sweterku... ah..:) W przeciwieństwie do wyżej opisanego torciku to mydełko ma słodki, przyjemny, delikatny zapach. Ładnie oczyszcza brudne ręce i postanowiłam go zatrzymać na dłużej w mydelniczce. Jednym minusem tego mydełka, mimo że ma piękny kształt to jest dosyć niewygodne, ale to jak kto lubi. Moim zdaniem jest to przeciętne mydełko bez specjalnych właściwości.

Moja ocena: 3/5

A wy moi drodzy? Wolicie mydełka w płynie czy w kostce?

Pozdrawiam i do jutra:*

wtorek, 11 czerwca 2013

Tso Moriri-Błoto z Morza Martwego

Witam Was moi drodzy bardzo serdecznie. Dziś przybywam z recenzją kolejnego produktu firmy
 Tso Moriri. 

Błoto z Morza Martwego


Od producenta: Czarne błoto kosmetyczne z Morza Martwego jest naturalnym szlamem morskim pozyskiwanym z dna Morza Martwego. Dziś, tak jak za czasów Kleopatry i królowej Saby, w Jordanii błoto wydobywane jest ręcznie, aby nie zanieczyścić go piaskiem i kamieniami.Błoto z Morza Martwego jest mieszanką pierwiastków i minerałów.

Jest niezastąpione w przypadku różnego rodzaju problemów dermatologicznych (łuszczyca, atopowe zapalenie skóry, bielactwo), w chorobach reumatycznych (ciepłe i gorące okłady z błota na stawy), w problemach krążenia (błoto znacząco poprawia krążenie krwi).
błoto z Morza Martwego stosuje się również w problemach z trądzikiem i wypryskami skórnymi w formie maseczek i okładów błotnych.


 



Moja opinia: Błoto z Morza Martwego otrzymałam w 100 g opakowaniu. Jak widzicie konsystencja jest typowego błota (właściwie bezzapachowe), po zmieszaniu z woda kolor jest delikatnie brązowy, a po nałożeniu na twarz brązowo-zielony. Niestety ta recenzja nie będzie pochlebna dla tego produktu. Tak jak chwaliłam pod niebiosa peeling z tej firmy, tak niestety według mnie ten produkt jest okropny. Zacznę od tego, że w sklepach internetowych  gdzie ten produkt jest dostępny jest informacja o tym że: " - błoto ze względu na duża zawartość soli może mieć działanie drażniące, dlatego zalecamy przy pierwszym użyciu wykonanie krótkiego testu reakcji skory (po 2-3 minutach zmyć błoto)
- lekkie pieczenie jest reakcją naturalną - należy zwróci uwagę na pojawienie się ewentualnych zaczerwień."

Niestety na etykiecie produktu, który otrzymałam takiej informacji nie było....a szkoda...
Moja cera jak już wiecie jest sucha z tendencją do wyprysków (na czole), ale zdarzało się bardzo rzadko  by jakaś maseczka mi nie odpowiadała. Gdy tylko nałożyłam produkt, strasznie zaczął mnie szczypać i piec. Niestety już po 5 minutach musiałam zmyć ją z twarzy, gdyż nie dało się wytrzymać tego niby lekkiego pieczenia ani chwili dłużej. Oczywiście po zmyciu pojawił się czerwony rumień na całej twarzy. Mam nadzieję, że do jutra zniknie. Dla pewności zaaplikowałam maseczkę i ilości "kropki" na twarz mojej mamie. I znów rozczarowanie, reakcja była dokładnie ta sama. Nie mam pojęcia jak działa na stawy czy inne miejsca i szczerze mówiąc nie chcę próbować... Za maseczkę 100g płacimy ok.14 zł. Nie wiem, jak u innych ta maseczka się sprawdziła, ale ja osobiście jej nie polecam. Mam nadzieję, że moja twarz szybko zapomni o tym niefortunnym błocie. 

Moja ocena: 0/5 !!!

Kochane, jak u Was sprawdził się ten produkt? tez miałyście taką reakcję????

P.S Dziś byłam na zakupach i pokażę Wam co udało mi się upolować- taki mini kosmetyczny haul.


wtorek, 4 czerwca 2013

Tydzień z Tso Moriri

Witam Was moi drodzy. Ten tydzień będzie poświęcony dla recenzji produktów firmy Tso Moriri, które dostałam do przetestowania. Mam nadzieję, że chociaż troszkę przybliżę Wam tą markę: także zaczynamy:





Pierwszym produktem, który chciałabym Wam przedstawić jest cukrowy, pomarańczowy peeling do ciała.

Od producenta: Peeling cukrowy dokładnie oczyszcza skórę, usuwa martwe komórki naskórka. Nie podrażnia, delikatnie rozpuszcza się pod wpływem kontaktu z wodą. Po zastosowaniu peelingu skóra staje się jedwabiście gładka i sprężysta. Dzięki zawartości masła mango, oleju kokosowego i oleju migdałowego skóra zachowuje właściwy poziom nawilżenia. Skórka pomarańczowa zawarta w peelingu pomaga w masażu a dzięki zawartości olejku eterycznego pozostawia na skórze delikatny zapach pomarańczy. Skórka pomarańczy zawiera również flawonoidy, kumaryny i witaminę C. flawonoidy mają właściwości przeciwzapalne i przeciwbakteryjne a witamina C jest skutecznym utleniaczem.

Moja opinia: Peeling przychodzi do nas w metalowym, odkręcanym opakowaniu. Niestety jest ono nieszczelne i już w transporcie troszeczkę się wylało. Poza tym, gdy peeling zostaje na obrzeżach pojemniczka, trudno go zakręcić. Konsystencja peelingu jest dosyć stała (+jeszcze trochę lejący się olejek), możemy w niej zobaczyć kawałeczki skórki pomarańczowej. Największym i to nie jedynym plusem tego peelingu jest zapach: jest to najcudowniejszy zapach na świecie: zapach pomarańczy połączony z piernikiem-i zapach pozostaje jeszcze długo na skórze po zastosowaniu. Według mnie jest to świetny, mocy ścierak. Łatwo spłukuje się wodą. Ale najważniejszą rzeczą, która stawia ten peeling na pierwszym, głównym miejscu jest to, że po użyciu skóra jest gładka, cudownie nawilżona. Stosuję go raz w tygodniu i efekt jest nieziemski po każdym użyciu. Niestety minusem ejst cena za opakowanie 180 ml płacimy aż 38 zł., ale nawet taka cena mnie nie odstraszy, gdyż nie ma drugiego tak świetnego peelingu do ciała.

 


Moja ocena: 5/5


Kochane jak u Was ten produkt się sprawdził, a może polecacie inne peelingi równie dobre jak ten? 
Pozdrawiam Was cieplutko